
Gotowa podbić świat klasa 2A Publicznego Gimnazjum nr 13 w Radomiu wyruszyła w kierunku Anglii 20 maja punktualnie o godzinie 10:00. Pędząc przez kraje Unii Europejskiej, w tym m.in. Niemcy i Holandię, dotarli w końcu spóźnieni na prom w nadmorskiej, francuskiej miejscowości. W okolicach 12:30 następnego dnia byli już w Londynie, podekscytowani i chętni wrażeń.
Zmęczeni po wyczerpującej podróży, młodzi radomianie rozpoczęli zwiedzanie od spaceru przez park nieopodal obserwatorium Greenwich. Kierując się w stronę stacji metra, chciwie chłonęli każdy skrawek nowego dla nich otoczenia. Uczniowie nie byli w stanie kontrolować emocji, gdy wsiadali do pociągu na stacji Cutty Sark. Mimo że niektórzy z nich zaliczyli już kiedyś podziemną przejażdżkę, trudno było nie poczuć dreszczyku ekscytacji. Przejazd był dość długi, lecz obfity w cudowne widoki, po uprzednim wyjechaniu metra z podziemi. Teraz czekała ich przechadzka w stronę sześciokilometrowej ulicy handlowej – Oxford Street. Po drodze podziwiali okazałą i zachwycającą architekturę londyńskiego miasta, robili zdjęcia i żywo dyskutowali o mankamencie każdego z budynków.
Po dotarciu na wyżej wymienioną aleję miliona sklepów, z euforią przyjęli do siebie wiadomość o ponad dwóch godzinach wolnego czasu. To tutaj na dobre zaczęła się ich brytyjska przygoda. Sklepy z ubraniami, klimatyczne księgarnie, kafejki i miniaturowe raje dla koneserów dobrej muzyki – to wszystko było na wyciągnięcie ręki. Trudno było powstrzymać się przed wydaniem wszystkich funtów szterlingów spoczywających w portfelach gimnazjalistów. Czas, jak na złość, pędził szybciej od wiatru i po upływie zaledwie 120 minut szalonych zakupów, dziewczęta i chłopcy zebrali się na zbiórkę. Było już po godzinie 17, dlatego wszyscy uznali, że to najwyższa pora udać się na miejsce spotkania z rodzinami, które miały ich gościć w swoich domach.
Żwawo ruszyli w kierunku metra, tym razem jadąc na stację Waterloo, skąd udali się do sieci miastowej kolejki. Przejazd był ciasny i mozolny, z trudnością dźwigali bagaże nowo nabytych dobytków. Gdy pod koniec dnia stawili się na spotkanie, młodzież odetchnęła z ulgą. Teraz mogli już rozejść się do nowych, brytyjskich familii, by zjeść ciepłą kolację i zregenerować siły snem.
Cóż to był za dzień, dla każdego z nich. Pierwszy kontakt z Londynem pozostanie dla wielu niezapomnianym, zniewalającym przeżyciem. I choć kolejne dni były równie udane, to żaden nie może równać się z tym początkowym. Bo pierwsze wrażenie można zrobić tylko jeden raz.
Aleksandra Jaworska, 2 A